'qiu ju' to moim skromnym zdaniem najlepszy po 'czerwonych latarniach' film zhanga yimou, chociaz chyba jako jedyne dzielo tego rezysera nie zachwyca zdjeciami, trudno doszukac sie w nim szczegolnie wybitnych kreacji, humor nie powala, zas fabula... z nia jest najwiekszy problem, bo bez wielkiego samozaparcia mozna nie wysiedziec do konca. a ten jest fenomenalny, przewrotny i prawdziwie tragiczny; o ile wczesniejsze dzielo yimou bardzo przypominalo tworczosc kobayashiego, tak temu najblizej do tego co tworzyl kurosawa, zwlaszcza w (rowniez nagrodzonym zlotym lwem :)) 'rashomonie'. samo przeslanie, chociaz poparte solidna dawka komunistycznej propagandy, jest rownie humanistyczne i uniwersalne jak te znane z obrazow tych dwoch japonskich mistrzow. chociaz 'historia qiu ju' nie pozostawia po sobie wrazenia doskonale wykonanej roboty rzemieslniczej, 'zostaje' gdzies gleboko, sprawia ze po seansie stajemy sie odrobine lepszymi ludzmi. a to juz prawdziwa sztuka :)
Mnie film bardzo się podobał. "Zawieście czerwone latarnie" jest filmem genialnym. Ten,w gruncie rzeczy, jest propagandowy .
Dla mnie największy problem jest z bohaterką. Podziwiam ją ale również mnie strasznie irytuje. Co do chińskiej komunistycznej propagandy nie widzę w tym nic strasznego. Oni - ci ludzie - przecież żyją w takim a nie innym kontekście i dla nich jest to naturalne. Nie zapominajmy, że to było ponad 20 lat temu, a wieś (czyli główne postacie opowieści) nie wiele ma do powiedzenia w tym ogromnym komunistycznym molochu.
Mimo wszystko nie doszukiwałbym się aż takich porównań (tzn. odwołania do japońskich twórców).