Ależ to był udany seans. Trafiłem na film przypadkiem, Netflix jak zwykle ma problem z promocją swoich dzieł. Chociaż może powodem tego, że film przeszedł trochę bokiem, nie dorobił się nawet trailera na kanale YT Netflixa jest dosyć szokująca scena porodu. Mówię szokująca bo to chyba pierwszy raz gdy widzę w jakimś filmie poród i pochwę pokazane całkowicie bez jakiejkolwiek cenzury. Mocne. Przeważnie jak film czy serial ma jakies kontrowersyjne sceny to Netflix nie stara się takich dzieł reklamować w mediach społecznościowych.
Dodaj do tego ostatnie ujęcie w filmie. Może być w tym trochę racji, choć dziś nie takie rzeczy w filmie występują i dorabiają się pg13. Sianko, sianko...