Tego jeszcze nie było, w nastepnej serii Bond będzie czarny a M azjatką !
No, Felix Leiter też "stał się" czarny :) (choć jak kręcili Operację Piorun to byłoby nie do pomyslenia).
ZTCP kilka bondów temu też były plotki, że następny Bond będzie czarny.
szkoda, że nie Chinka bez nogi. Świat się kończy. Ciekawe czy to będzie kolejny film-jadka promująca wspaniałe telefony SE?! Swoją drogą Crage świetnie grał w oporze. Do takich ról nadaje się najlepiej- umęczonego żyda.
jezu człowieku, po co piszesz takie rzeczy? poglądy są jak dupa, każdy jakieś ma ale po co od razu pokazywać?
A może by tak swoimi słowami, a nie powtarzać usłyszane cytaty? Wykaż się inicjatywą i sama wymyśl coś oryginalnego, dziękuję.
Pewnie dlatego, że cytaty są po to, żeby je cytować, więc jeżeli masz walić takimi niby "intelektualnymi" tekstami to lepiej nic nie mów. Wiesz pewnie, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem, prawda?
Cytaty są po to, żeby je cytować? Gówno prawda! Cytat staję się cytatem, gdy go cytujesz. Ja tylko zauważyłem, że w wypowiedzi koleżanki wyżej, nie ma stricte napisanego ,,cytuję:'' lub czegoś w tym rodzaju, a również, że jej wypowiedź mogłaby być bardziej barwna i oryginalna, gdyby użyła własnych słów. A poza tym, ten cytat jest już tak powszechny, że można się zesrać...
Widać wyraziłem się niewystarczająco jasno. Cytaty są po to, żeby ich używać. Nie musisz pisać "Uwaga! Cytuje. Autor - "treść cytatu"." Możesz to po prostu napisać. Decyzja czy koleżanka chce, żeby jej wypowiedź była mniej czy bardziej barwna należy TYLKO i wyłącznie do niej. Nie do Ciebie. Dziękuje.
Jak juz cytujesz, cytuj dobrze. "Racja jest jak dupa, kazdy ma swoja". Ciekawe czy chociaz wiesz kto to powiedzial?
Nie wydaje mi sie, zeby to byl rasizm. Nie mam problemu, zeby Boga zagral Freeman, bo to kwestia wiary jak sobie kto Go wyobraza. Ale juz gdyby Hitlera mial zagrac Indianin, Mao - Murzyn, a Luter Kinga - Eskimos, to jest bez sensu. Dla mnie (i wg opisu Fleminga) Bond jest brunetem jak Sean, dlatego nie podoba mi sie blondyn Craig (poza tym moim zdaniem Craig nie jest przystojny i nie ma w sobie tej chlopiecej iskierki). Jedyne co mi w nim pasuje, to te niebieskie oczeta :D a wracajac do miss Moneypenny, tez uwazam, ze powinna byc biala. Poza tym Moneypenny, ktora spala z Bondem, to nie Moneypenny
Zwłaszcza to ostatnie zdanie jest aż do bólu prawdziwe! Zbezcześcili świętość, rzucając ją w ramiona Jamesa. :/
Nie wiesz czy spała z Bondem, bo nigdy tego nie pokazali i w Skyfall także nie, super ten temat potraktowali.
Whatever. W ogóle sugerowanie, że MOŻE do czegoś doszło jest już gwałtem na tradycyjnym wizerunku Moneypenny. Ale jest jak jest. Takie czasy widocznie, że Bond musi być nudniejszy niż dawniej, a Moneypenny musi być dziś latawicą. :P
Chyba oglądałeś inne filmy. :P Zawsze było wiadomo, że do niczego między nimi nigdy nie doszło. Zażartowano sobie nawet z tego w "Die Another Day", gdzie Moneypenny sobie to "rekompensuje" w świecie wirtualnym. Bo w realu - nic z tego.
No to jeśli wcześniej się nad tym nie zastanawiałeś, to teraz już wiesz że jednak mogło do czegoś dojść. Jednoznacznej odpowiedzi nie ma i to jest fajne.
"juz gdyby Hitlera mial zagrac Indianin, Mao - Murzyn, a Luter Kinga - Eskimos, to jest bez sensu"
Hitler, Mao i King to postacie historyczne i ich porównywanie z Bondem to jakiś absurd.
"Dla mnie (i wg opisu Fleminga) Bond jest brunetem"
Filmy o Bondzie od dawna mają bardzo niewiele wspólnego z Flemingiem i zmiana koloru włosów bohatera to drobiazg.
W sumie trudno stwierdzić. W Skyfall Moneypenny wcale nie była taka łatwa, raczej zadziorna, ale hamowała Bonda.
Kit z włosami. Spośród wszystkich Bondów Craigowy Bond i tak ma najwięcej wspólnego z Bondem Fleminga, który podobno wcale nie był zachwycony z kreacji Connerego, którego my uważamy za najlepszego, bo był pierwszy i potraktowano go jako prototyp, pierwowzór.
Czy każda nowość jest taka straszna? Może najnowszy Bond powinien być wiernym remakiem odcinka z Moorem albo Connerym? Quantum i Casino też spotkały się ze ścianą krytyki przed premierą...
Mi nie przeszkadza zmiana na "czarną" Moneypenny (tak jak nie przeszkadza mi czarny Leiter), ale Harris jest totalnie nijaka w tej roli - i to jest problem! Poza tym - co to za Moneypenny, która nie będzie marzyć o seksie z Bondem bo już to ma za sobą? To już w ogóle nie będzie TA postać, a przecież jedyny sens obecności Moneypenny w serii sprowadzał się zawsze do tych uroczych scenek flirtów i ciągłego niespełnienia jej pragnień.
No nic, dobrze, że przynajmniej nowy Q im się udał. I Leiter (tak, Wright był b. dobry w dwóch ostatnich częściach). I Bond (Craig daje radę, choć mógłby przestać być aż tak cholernie poważny, bo po trzech częściach się to już lekko nudne robi). I M (Dench była super, ale Fiennes też da radę). Więc to, że jedna Moneypenny jest do niczego - będziemy musieli przeżyć.
Ta postać jest o wiele lepsza niż poprzednie panny Moneypenny. Nikt z niej nie robi pajaca ani pośmiewiska, tylko konkretną, przydatną babkę.
"Poza tym - co to za Moneypenny, która nie będzie marzyć o seksie z Bondem bo już to ma za sobą?"
To mogło śmieszyć w pierwszych Bondach, ale potem stało się niesmaczne i irytujące. 20 filmów z postacią graną na jedno kopyto to nie najlepszy pomysł.
Irytujące? To zawsze było zabawne i na swój sposób urokliwe. I nigdy się nie zestarzało.
Chyba jedynie osoby, które mają mózg zjedzony przez ideologię feministyczną (z którą się często zgadzam, ale potrafię na nią patrzeć krytycznie) mogą twierdzić, że to się zrobiło kiedyś "irytujące". No i na pewno żaden prawdziwy fan Bonda tak nie powie.
Cóż, mam nadzieję, że po tym "intro", jakie nam zaoferowano w "SkyFall", Moneypenny od następnej części wróci do swojej dawnej formy. Na szczęście na końcu filmu stała się sekretarką M.
O ile jeszcze Lois Maxwell dawała radę, o tyle już Samantha (nomen omen) Bond to była karykatura tej - i tak kiczowatej już - postaci. Dla mnie było to sztuczne podtrzymywanie Moneypenny przy życiu, podkręcone w stosunku do oryginału i zupełnie niepasujące.
Podobnie było zresztą z zastąpieniem Desmonda Llewelyna Johnem Cleesem. Niewypał kompletny.
Naomie Harris to na szczęście całkiem inaczej pomyślana postać, zrobiona w lepszym stylu.
Cleese to był niewypał, zgadzam się, a Whishaw jest na razie b. dobry, ale co do Samanthy Bond to się nie zgadzam. Moim zdaniem jak na razie druga (z czterech) najlepsza Moneypenny. Bo przecież była jeszcze inna w czasach Daltona. Na razie ta z czasów Daltona i Harris są u mnie ex aequo na ostatnim miejscu.
(Zresztą Q też było już czterech - bo przecież był jeszcze inny aktor w "Dr. No" - ale tylko dwóch: Llewelyn i Whishaw - się udało)
Poza tym lekki kicz jak dla mnie jest nieodłącznie związany z tą serią - i zdecydowanie brakuje mi go w czasach Craiga. Wbrew powszechnej opinii do serii nie wprowadził go Moore tylko był on w niej obecny już od czasów "Dr. No".
Nie chcę ujść za rasistę, ale nie podoba mi się czarnoskóra Money. Pamiętajmy że te postacie (w Bondzie) są ikonami popkultury. Tak samo nie wyobrażam sobie ciemnoskórego Bonda lub Azjaty. W obu przypadkach pamiętajmy o korzeniach i to co kochamy. Zmiany są potrzebne - kobieta M, ale takie rewolucje troszkę niepokoją.
Ja jednak lubię odważne kroki i zrywanie z dotychczasowymi przyzwyczajeniami, zwłaszcza że zmienia się nie tylko kolor skóry, ale przede wszystkim profil postaci.
W zamian M znów będzie mężczyzną. I to Ralphem Fiennesem. A Harris podoba mi się najbardziej ze wszystkich Moneypenny bo to dziewczyna z pazurem a nie zwykła sekretarka. Plus ładna, seksowna kobieta.
Czy ładna to pewnie kwestia gustu, ale pazura to nie ma za grosz: spudłowała i trafiła w Bonda - no proszę! Tak poniżać kultową postać. Jestem zszokowany.
pewnie i tak, ale to już nie jest typowa Moneypenny - kobitka za biurkiem, która może co najwyżej wzdychać do Bonda...
Ciesz się, że Bond jest przynajmniej biały, bo chodzą słuchy, że kolejnym Bondem mógłby zostać czarnoskóry aktor Idris Elba.
ale facet, to nie tak że to twoje czarne sny, że Bond będzie czarny., bo to rzeczywiście bierze się to pod uwagę. padło już nawet nazwisko - Idris Elba, czyli Janek z ,,Prometeusza"
i niech jeszcze zrobią ekranizację Robinsona Crusoe, a Piętaszek będzie w niej biały. Wszystko już będzie na opak
OKAZAŁO SIĘ ŻE JAMES BOND NIE BYŁ MURZYNEM ANI CZARNY.M. ON BYŁ AFROAMERYKANINEM. A RACZEJ AFROANGLIKIEM. A DONALD TUSK I JARO KACZYŃSKI TO AFROPOLACY. JOHN GODSON JEST BIAŁY. WSZYSTKO PRAWIDŁOWO