Ten film to dno. Dno Michaela Manna, najlepszego reżysera filmów i seriali o latach 80-tych. Nikt nie potrafi za pomocą barw, świateł, muzyki, uczuć oddać klimatu tamtych lat jak on. Jestem chyba największym fanem serialu "Miami Vice" z lat 80, filmów Michaela Manna, i ogólnie lat 80tych. Jak można zniszczyć nazwę największego arcydzieła serialowego tamtych lat czyli "Miami Vice" ( takim samym arcydziełem jest serial "Crime Story" w reżyserii M.M. z motywem muzycznym Della Shanonna "Runaway" znanym chyba przez każdego polskiego 30/40latka i kojarzonym z tymże serialem) pokazuje ten film. Tytuł tego obrazu powinien brzmieć np. spoko loko, kije samobije czy czarny i biały udający handlarzy narkotyków, ale nie na Boga - Miami Vice. To takie szarganie świętości jak robienie filmu "Miś 2" czy "Rejs 2" nie nie i jeszcze raz nie. Jest mi po prostu przykro, że mimo słabej oceny ogólnej (z czym się zgadzam), film podobał się wielu użytkownikom Filmwebu. Dlaczego? Dlatego że Ci użytkownicy chyba nie zapoznali się z prawdziwymi arcydziełami filmowymi i serialowymi, opowiadającymi o latach 80, handlarzach narkotyków, w reżyserii M.M. itp, itd. Moja rada: obejrzyjcie najpierw serial 'Miami Vice" z genialnymi Donem Johnsonem i P.M. Thomasem, z najgenialniejszym motywem muzycznym w historii kina t.j. "Crockett's Theme" Jana Hammera, czy niesamowitymi kawałkami typu "In the air tonight" Phila Collinsa, a następnie poduczcie się jak wygląda film który przechodzi do legendy kina za pomocą fabuły, gry aktorskiej, muzyki i co najważniejsze u M.M. barw i świateł lat 80tych oglądając "Gorączkę", w reżyserii M.M z genialnymi rolami De Niro i Ala Pacino, a następnie tu wróćcie i oceńcie ten film jeszcze raz. Aha i gwarantuje tym, którzy rozpływają się nad tym filmem, że nie będziecie spać przez 2 tygodnie kiedy zobaczycie co oznacza prawdziwe, niesamowite, klimatyczne i męskie kino.