informator pociska swoim Bentleyem od pół godziny przez Miami, detektywi go namierzają, namierzają, po czym nagle buch i doganiają go swoim wypasionym ferrari... No litości ;)
I namierzenie kryjówki przestępców dzięki temu, że mają 3 anteny na dachu jakiejś przyczepy... Rozumiem, że w Miami przyczepy stoją tylko w jednym miejscu w mieście. WTF?
Poza tym film odrobinę... smętny. Wątek romansowy ok, zdjęcia ok, ale jakoś zabrakło energii i klimatu, jaki był np w Gorączce, gdzie człowiek naprawdę ekscytował się losami głownych bohaterów. Tutaj było wiadomo, że detektywi sobie poradzą i będzie happy end..